Jestem bardzo wysoką, aż za wysoka dziewczyną, ponieważ mam sto osiemdziesiąt trzy centymetry wzrostu, nad czym bardzo ubolewam. Wprost nie nawiedzę swojego wzrostu. Od samego początku okazał się on być dla mnie wielkim utrapieniem i problemem. W dzieciństwie nie mogłam sobie kupić odpowiednio długich spodni, a rękawy bluzek i kurtek zawsze były dla mnie za krótkie. Z resztą teraz ten problem też występuje. Dodatkowo dzieci w szkole się zemnie śmiały i przezywały, co nie było walce miłe. Zawsze byłam najwyższa ze wszystkich dzieci w szkole, nawet byłam wyższa od chłopaków. Bardzo tego nie lubiłam. Teraz, kiedy mam już dwadzieścia dwa lata nie jest wcale lepiej. Największym utrapieniem jest dla mnie to, że wszystkie piękne szpilki w sklepach nie są dla mnie. Nigdy nie będę mogła ich nosić, bo miałabym chyba ze dwa metry i wyglądała jak jakiś mutant. A przecież czasami wypada założyć szpilki, na przykład do jakiejś wieczorowej sukienki. Płaskie buty wyglądają nieładnie. Kolejnym problemem jest znalezienie chłopaka, odpowiedniego wzrostem. Prawie każdy jest ode mnie niższy, a jeszcze, kiedy włożyłabym szpilki… Szkoda gadać, ale co mogę zrobić. Pozostaje mi tylko z tym jakoś żyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz